Od czasu przejęcia przez Disney'a MCU, kolejne filmy franczyzy to dramat. Szedłem na film z duszą na ramieniu, szczególnie że mój ostatni film z serii to koncertowo schrzaniony "Marvels". Tymczasem wyszedłem zachwycony. Dwie godziny akcji, prawie bez dłużyzn, kto oglądał poprzednie Deadpool'e, wie czego się spodziewać. I to dostajemy. Mnóstwo krwi i latających flaków, ale z dystansem i humorem. Mnóstwo mrugnięć do widza, rzeczywiście trzeba znać kino superbohaterskie, żeby wyłapać wszystkie niuanse. Dużo wulgrności, ale nie na siłę, tylko tam gdzie ma być, bo pasuje do kontekstu i bohatera. Ale to nie jest film dla małych dzieci. Dla starszych nastolatków już tak, moja 16 letnia, córka rechotala się co chwilę. A jak bohater ma kahtarsis, to nie pojawia się nastolatka rozładowywujaca napięcie kretyńskim dowcipem, jak w nieszczęsnym "Marvels". Ten film trzyma się kupy. Oczywiście jak to u Disneya musi być urocze zwierzątko, w tym przypadku "urocze inaczej". I znowu jest ok. Świetna obsada, sporo gwiazd w drugoplanowych a nawet epizodycznych rolach. Jak ktoś lubi "romantyczne" filmy z Karolakiem, albo "Króla Lwa" to nie polecam seansu. Resztę zapraszam do kina. Uwaga, jest scena po napisach.

Film masakra - ostrzegam. Masakra jako dzieło filmowe, po prostu słaby. Szkoda bo potencjał zmarnowany. Scenarzysta się zdecydowanie nie popisał, wrzucając wszystko co mu przyszło do głowy do tego filmu. W efekcie szybko pojawia się wrażenie przytłoczenia, przesytu, żarty nie bawią, mruganie okiem do widza staje się irytujące. Opowiadana historia żenuje.
Film dla wyłącznie dla fanów, dla których 1000 nawiązań jest najważniejsze, inni widzowie będą wymęczeni.